Mijają cztery lata od wydarzeń czerwca pięćdziesiątego szóstego roku. Ku uldze Zygmunta, Andrzej nie wspomina słowem o emocjonalnej rozmowie ojca z synem, w której chłopak przyznaje, że zna prawdę o swojej tożsamości. Nieoczekiwane zbliżenie obu mężczyzn dziwi resztę rodziny, lecz owe rozterki blakną w obliczu nagłych problemów.
Zosia przekonuje się, że szczęście nie trwa długo i trzeba cieszyć się każdą mijającą chwilą. Ale nawet pogoda ducha nie wystarcza, kiedy zaczynają ją przytłaczać kłopoty finansowe. Andrzejowi przychodzi walczyć nie tylko o codzienny spokój, lecz i miłość, którą stracił wskutek nietrafionych decyzji. Z podobnymi rozterkami boryka się Wanda, wciąż czekająca na pojawienie się światła w swoim życiu. Chociaż małżeństwo nie spełnia jej oczekiwań, trwa u boku Witka, wiedząc, że tylko on może spełnić jej marzenia. Jadzia zaciska zęby, bojąc się utraty najważniejszej osoby w swoim życiu, przez co zamyka się na własne potrzeby.
Niespodziewane wypadki wstrząsają wszystkimi razem i każdego z osobna. Dopiero poświęcenie Zosi sprawia, że Stawińscy zaczynają dostrzegać słabe światło w tunelu.