hamburger icon
close menu icon
map icon
14-400 PASŁĘK
pl. św. Wojciecha 5
Czcionka:
font image
font image
font image
Kontrast:
A
A
A
A
Ogólnopolski Dzień Etnografii, Etnologii i Antropologii Kulturowej
data dodania: 09 luty 2021r.
 Kracka z XIX w. z Zielonki Pasłęckiej

Od 2019 r. obchodzony jest Ogólnopolski Dzień Etnografii, Etnologii i Antropologii Kulturowej. Biblioteka w Pasłęku pełni też funkcję lokalnego Muzeum (Izba Historyczna), gdzie zbieramy różnorodne pamiątki. Ale że Biblioteka to przede wszystkim książki i słowo pisane, to wypada nam dzisiaj zajrzeć do ciekawostek etnograficznych z regionu Mazur. Niestety, Oskar Kolberg nie opisywał pozostałych rejonów Prus… Ale zanotował piosenkę ludową w części „Wojsko”, gdzie nasze miasteczko jest wspominane:

  1. Wędrują rekruci wszyscy z tłomoczkami,

a na pierwszą nocke w Zawrotach spali.

  1. Jak z Zawrotów wyszli, przyszli do Holenda,

i tam ci im była pisana przysięga.

  1. Jak z Holenda wyszli, przyszli do Melhuzy,

już ci każdy widzi, że królowi służy.

  1. Jak z Melhuzy wyszli, przyszli do Elbionga

 i tam ci im była czytana przysięga.

  1. Jak z Elbionga wyszli w tamtę stronę Wisły,

pooglądali się, każdy do dom myśli.

  1. Oj, moj braciszeczku, w tył się nie oglądaj,

a swojej mateczki za sobą nie żądaj.

  1. A mój braciszku, jak ja nie mam żądać,

kiedy ja jej więcej nie będę oglądać.

  1. Leciały granaty, leciały i kule,

pooglądali się, w którną padną stronę.

9. A ja w polu dniować, ja w polu nocować,

choćby było co jeść, nie ma w czem gotować.

  1. (Dali) mi kociołek i pokrywkę na to,

a ja biedny zołnierz kładę życie (na) to.

  1. Matko moja, matko, (żeś) mię wychowała,

takiej (toś) peciechy ze mnie doczekała.

  1. Doczekałaś (płaczu), smutku i frasunku,

(gdy syna ci) wodzą jak psa na postronku.

 

 

Oskar Kolberg, „Mazury Pruskie”:

  1. „Postać i charakter ludu mazurskiego (mówi Kętrzyński) są nieomal te same jak w ogóle ludu polskiego. Mazur jest zwykle wzrostu średniego, a stąd jego nazwisko (?), bo w litewskim języku mazuras oznacza człowieka niewielkiego wzrostu, krępego, siadłego. Rysy twarzy nie są bez inteligencji, często (a szczególnie u kobiet) nawet bardzo delikatne i piękne. Usposobienie Mazura jest wesołe - dlatego lubi on towarzystwo, a najmilej mu, gdzie gwarno. [ ... ] Stąd też rad on jest gościowi i lubi go ugościć. Chętnie więc obcego do swojej chaty przyjmuje, przy 11 czym pragnie się dowiedzieć, co tam słychać w świecie i wypytuje się o  wszelkie gościa swego przygody. Spotkawszy się ze znajomym sobie Mazurem, mówi doń: "bracie", gdy mniej znajomy: "Wuju, gdzież to idzie droga?" (jak w Poznańskiem: "przyjacielu"). Skoro z obcym się spotka, po zwyczajnym: "Dobry dzień" (czasami: "Bóg pomagaj!"), na co się odpowiada: "Bóg zapłać", będzie pewnie pierwszym jego pytaniem: .A' skielii wiiść? (A skądżeście, panie?). Gdy nie zrozumie od razu odpowiedzi, zapytuje grzecznie: Co wiiść gadajo, dobrodzieju? Mazur serce ma dobre, nawet dobroduszne, a gotów zawsze z tobą ostatnim kawałkiem chleba lub ostatnim kieliszkiem wódki się podzielić. [ ... ]
  2. Ale przy tym jest Mazur trochę uparty i dosyć kłótliwy, a  ponieważ wstrzęmieżliwość tam prawie wcale nie znana, a wódka nieszczęsna niejednego co rok o utratę mienia i zdrowia przyprawia -stąd często głośne kłótnie i bójki po karczmach, targach i j armarkach1Wtedy to usłyszysz przekleństwa, jak np. Bodajeś zgnił l Bodaj cie gnijola napadła l (Osterode). Bodiij cie sto tyszięcy myszów pojadło! (Ełk). W procesie sądowym unika on najbliższej apelacji, ale rad by zaraz przeskoczyć wszystkie instancje i iść do najstarszego, a nawet· do samego króla po sprawiedliwość”
  3. „Jak wszyscy Słowianie, Mazur jest gościnnym i lubi towarzystwo; stąd w zimowe wieczory schodzą się sąsiedzi i sąsiadki, żeby je spę­dzić razem na pogadance, śpiewkach i wiejskiej muzyce. Muzyka i taniec należą do najpospolityszych zabaw, którymi się kończą wszystkie obchody familijne, na których wyprawienie nie szczędzi się niczego. Wtenczas to i wódka odgrywa swą smutną rolę, bo chociaż dziś pijaństwo znacznie mniejsze, niż było dawniej, to jednak kieliszek wódki zawsze jeszcze niezbędny, a nie tylko mężczyźni, ale kobiety i nawet małe dzieci lubią ów napój, składający się z 50% spirytusu i tyleż wody. W domu ojciec jest głową i  dzieci ulegają mu prawie bezwzględnie. Spory małżeńskie kończy czasami, szczególnie kiedy wódka zagrzała głowy, pięść albo kij”
  4. „Dziewczyny, które straciły swą niewinność, bywają pomimo to poważane i tak łatwo mężów dostają, jak panny porządne. Jest zwyczaj dosyć ogólnie pomiędzy Mazurami rozpowszechniony, że każda para, co myśli się pobrać, jakiś czas już przed ślubem żyje ze sobą na próbę”
  5. „Odzież Mazura jest prosta; latem ·długa sukmana granatowa i kapelusz podobny do tego, jaki noszą Kurpie. Zimową porą kożuch i czap-ka (capka; capkie) futrzana. Czapka barania duża ma nazwę kucma. Krawatki i chustki na szyję czerwone lub innego jaskrawego koloru. Na nogach buty (skórzaki ) lub też klumpy (Klumpen), czyli trzewiki wystrugane z drzewa; noszą je tak kobiety, jak i mężczyźni z klasy uboższej”
  6. „W domu kobiety dużo przędą i robią płótna, a nawet tkają. Mają atoli godziny i dnie, w które prząść się nie godzi, np. w Gromnicę i w Zwiastowanie P. Marii itd. „
  7. „Jest zwyczaj, że gdy starszyzna wsi jakiejś godzi kowala lub pastucha, tenże powinien gospodarzy całej wsi kilkoma podług umowy kwartami wódki poczęstować, po wypiciu której ugoda dopiero ma prawną podstawę”
  8. „Do ciężkiej pracy Mazur nie jest zdatny, gdyż budowa ciała nie jest silną. Za to lubi lżejsze roboty i dobrze je wykonywa; pracuje zaś tylko tyle, żeby zarobić na życie codzienne. O oszczędzaniu pewnej części zarobku nie myśli prawie nigdy”

PRZESĄDY

  1. „We czwartek po kolacji (wieczerzy) nie wolno już nosić wody, ani naczyń domowych umywać. Nie wolno także prząść i koni paść. Ale Pan Bóg dobroduszny i da się oszukać; żeby nie stracić kilku godzin roboczych, podają kolację dopiero po dziesiątej godzinie”
  2. „W czasie od Bożego Narodzenia do Nowego Roku nie wolno grochu gotować i lnu czesać, kto to uczyni, tego bydło zachoruje na proch, tj. oślepnie”
  3. „Pierwszy owadek, który kto na głowie swego dziecka znajdzie, powinien zabić na książce do nabożeństwa; od tego bowiem dostanie dziecko głos dobry i piękny”
  4. „Gospodarz Szewczyk z Juchy znalazł jajko w dachu swojej chaty: to było dla niego jasnym dowodem, że ktoś zamierza dom jego oczarować.”

MAZURSKI KRASNOLUDEK

Podziomki, czyli krasnoludki (Fett-leute), drażnią i dręczą ludzi na sposób chobołdów nie tylko wówczas, gdy przychodzą do nich z zewnątrz, ale dokuczają i w samym wnętrzu ich ciała, tj. w żołądku, co się odczuwać daje przez dotkliwe boleści i ściskanie w trzewiach, a słyszalne jest za naciśnięciem skóry, wydając wtedy odgłos jakoby skrzeczenia żaby lub kruczenia po brzuchu. Winno też natychmiast być zażegnane, by gorszych jeszcze na pacjenta nie sprowadziło skutków (Luhajny).

W okolicy Hohensteinu i Tannenberga wiara w krasnoludki wielce jest upowszechnioną, gdy tymczasem pod Szczytnem (Ortelsburg). widma te czy duchy zaledwie są znane. Tam wyobrażają je sobie pod postacią drobnych, czerwonych robaczków we wnętrznościach ludzkich osiadłych i  z wolna je gryzących i toczących, tak że w końcu wyschnie od nich człowiek jak szczapa drzewa. Są jednak sposoby na ich odpędzenie i wygubienie. Bierze się w tym celu popiół spalony między Bożym Narodzeniem i Nowym Rokiem· (dwunastkowy popiół, z  12 dni, tj. od Bożego Narodzenia do Trzech Króli), ho tylko taki popiół skutkować może. Izba, w której przebywa chory, czysto zostaje zamiecioną, prześcieradło rozpostarte na podłodze; kładą na nie chorego i przesiewając nań przez sito wspomniany popiół, mruczą formuły zażegnania i wybijają rękami znaki krzyża w powietrzu, po czym krasnoludki ustąpić muszą i chory przychodzi do zdrowia. W rzeczonej okolicy są dotychczas osoby z umysłu odbywające tę czynność.

[…]

Zażegnywania i praktyki przeciwko krasnoludkom nie w innym dniu, jak we czwartek wieczorem dokonywane być winny.

Powiadają niektórzy (również w Hohensteinie), że krasnoludki są wielkości komara lub małej szpilki z brunatną główką. Zażegnywają się we czwartek przy zmniejszeniu się światła księżycowego. Zakrywa się wówczas komin (i okno), aby w izbie było ciemno. Popiół przesiewa się na chorego przez przetak lub sito włosiane, obracając przy tym owe sito w kółko ku lewej, nie zaś ku prawej ręce. Po czym szybko się komin otwiera, zapala łuczywo smolne i nim świecąc upatruje się śladów przejścia robaków po popiele. Gdy się ich nie znajdzie, wtenczas mówią, że robaki wpełzły na powrót do wnętrza chorego, któremu żadne już odtąd leki pomocy przynieść nie zdołają; gdy zaś z  chorego wyjdą, powróci on do zdrowia. Robactwo to, w ludzkim grasujące ciele, nic nie ma wspólnego z glistami i robakami wstęgowymi, jak soliter itd. Jest ono o  wiele mniejsze i odmiennej bywa zwykle barwy; nie zawsze nawet gołym okiem daje się dostrzec. Bytność jego we wnętrznościach rozpoznać można po rozlicznych odmianach w odchodach ludzkich i barwistych na nich pręgach. Inny tych robaków gatunek, widzialny wprawdzie, lecz co do koloru różny, ma albo całkowicie czerwoną barwę, albo czerwony korpus  z czarną główką. Pierwsze z nich, acz dokuczliwe, nie są jednak niebezpieczne; drugie zaś, mianowicie widziane w odchodach, niechybnej są posłannikami śmierci.

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Zgoda
fb logo
Włącz/wyłącz czytanie tekstu. Aby uruchomić czytanie tekstu zaznacz tekst lub najedź na niego kursorem
fb logo
Biblioteka Publiczna w Pasłęku